Nie ma już we mnie słów
Został tylko dźwięk tłuczonego szkła
Kiedy wstaję-wychodzę-idę
Wszystko we mnie brzęczy
Jak flaszki po letnich toastach na trawie, transportowane nazajutrz do skupu przez wyboisty szuter
Trzeźwiejącej pamięci
Jaka szkoda, że się tak nieostrożnie zachowałam!
Tak beztrosko nie zważałam na moją kruchość
Gdy byłam jeszcze pewnym siebie
Kryształowym posągiem
Potłuczone szkło trochę boli
Uwiera jak kac
Po zbyt udanej nocy
Milcząc zabierasz mi słowa
Zostawiasz jednak butelki
Zawsze to jakaś nadzieja
Mogę w nie włożyć kilka listów
I zatknięte wrzucić
Do ogrodowego basenu
Bez wody
Filed under: Sens Życia
