Każda kolejna wiosna, jak kolejna życia falbana, kieckę powinna wydłużać
Nie miej żalu do mnie, że tak mało piszę. Wiosna idzie, zrozum. W dodatku jest to KOLEJNA wiosna. Pierwsza z ostatnich wiosen w moim życiu! Miej serce, człowieku. Daj się ogarnąć. Daj się pozbierać. Daj się po zimowym skostnieniu rozruszać. Skruszałymi od mrozu stawami daj pochrzęścić. Kości ze ściętym na lód szpikiem – daj wyprostować.
Sukienkę nową na wiosnę daj czas pójść kupić!
Prawda jest bowiem taka, że ja mam wszystkie kiecki za krótkie. Cała moja szafa zatrzymała się w ubiegłym stuleciu, gdzieś w czasach kortowskich przygód w studenckich klubach, nad jeziorem, w lesie, w godzinie pąsowej róży. Ciuchy moje wciąż egzystują w głębokim przekonaniu, że ich właścicielka ma odrapane kolana, łazi po drzewach i gra w zbijaka.
Ubrania mam więc kuse, oszczędne, niezbyt rozbudowane, jakby niedojrzała dusza moja pokłóciła się na amen z przyjętym przez ludzkość zwyczajem zakrywania sylwetki. Moje motto garderobiane, to: “less is more”. Wszystkie sukienki kończą się prędzej, niźli się zaczynają, spódnice zaś są jeno spódnic cieniem. Co ja mówię! One w ogóle nie istnieją! Owszem, niby są, ale tylko w zamiarach płonnych. Fakt, czasem w porannym pośpiechu przemkną mi przez myśl, ba! przemkną mi nawet dość kategorycznie, w ułamkach sekund bywają postanowieniami, marmurowymi postulatami, nieodwołalnymi decyzjami! Jednak zamiast pojawić się na przyzwoitym (?) miejscu – ostatecznie smutne, przegrane pozostają w mrokach szafy. Ja tymczasem, niczym Koziołek Matołek, brawurowo drałuję przez życie w szortach.
Rozdarcie między swobodą nastolatki a przekornością wiedźmy nie pozwala mi się odziać. Od kiedy przeczytałam rozdział o latającej na miotle gołej Małgorzacie, mój głodny takich przykładów umysł w mig to podchwycił i wciąż nie mogę się wyplątać z udających jakąkolwiek konfekcję fatałaszków.
Nie tak dawno spotkałam znajomego, była sobota wieczór, pełna radość, pełen luz, a ten jak mi nagle nie zasunie:
- Czy ty nie zapomniałaś się ubrać?
Sam widzisz. Nie ma co. Czas z tym skończyć. Czas kupić jakiś ciuch. Czas kupić ciuch przyzwoity! Czas się zakryć! Wyporządnieć! Wydorośleć! Wszak każda kolejna wiosna, jak kolejna życia falbana, kieckę powinna wydłużać! Kategorycznie uda zasłaniać! Kolana dystynkcją spowijać! I opatulać łydki!
Miej więc litość, człowieku. Napiszę, jak się ubiorę.
Tymczasem muszę lecieć.
Filed under: Sens Życia
